Autor: S. Andrew Swann
Wydawnictwo: Prószyński i Sk-a
Forma lektury: e-book
Boże mój stworzyłeś mnie, ale nie wiem ciągle w jakim celu to zrobiłeś, skoro nikt nie wie jakiego pochodzenia jestem! Ludzie używają mnie w złym celu, prowadząc mnie do śmierci innych, ale ja tego nie chcę już!
Czasy, w których Krzyżacy zostali posłani do Prus, z misją "wyplewienia" innych bogów niż ich własny. Zakonnicy wytrenowali sobie dziecko, które nie było zwykłym dzieckiem, ale pochodziło z tak zwanego przez nich "Wilczego miotu", ich "ostrze" uczyło się szybko, dzięki czemu stało się ich bronią. Rycerze nie przewidzieli, że wraz z zmianą mistrza ich sytuacja się zmieni. Papież przestał popierać ich sposoby, także ich Lilia musiała zginąć. Dziewczyna uciekła im, więc stała się dla nich zwierzyną, którą należało zabić. Uldolf chłopiec, podczas polowania znalazł ranną kobietę i postanowił jej pomóc zabierając do domu. Nie wiedział, jednak jak teraz będzie wyglądać jego życie chcąc pomógł kobiecie.
Książka, jest poświęcona czasom średniowiecznych krucjat krzyżackich, które były w tamtym czasie bardzo częste. Pisarz przedstawił swój sposób, w jaki sposób udawało się im zdobywać grody i "nawracać" niesłużącym Bogu ludowi. Pomysł na wilkołaki podobał mi się, nawet historia, która toczyła się bardzo wkręcała mnie, ale mimo to trochę była zbyt napędzona i brakowało w niej sporo szczegółów. Bardzo mało autor zwracał na bohaterów, których wykreował, poznajemy ich paru, ale tak naprawdę mamy przez całą powieść poznać tylko Uldolfa i Lilię, reszta jest ogólnikowo przedstawiona, więc niewiele o nich się dowiadujemy. Lektura według tych, jakie ostatnio miałem czas przeczytać jest krótka, bo posiada tylko 250 stron lub parę więcej. Moim zdaniem fabuła miała szansę być trochę dłuższa i można było w niej trochę spróbować zbudować większe napięcie. Przyznam, że interesował mnie los bohaterów co z nimi dalej się wydarzy po punkcie kulminacji historii, ale autor uraczył nas szybkim zakończeniem.
Raczej nie jest to lektura, do której będę chciał wrócić, prawdopodobnie za jakiś czas o niej zapomnę. Czy mogę polecić ją szerszej publice? Myślę, że nie była, aż tak zła, po prostu chyba brakło dla mnie morału, nie licząc ostatniego spotkania głównych bohaterów, w tamtym momencie pisarz napisał piękny tekst dający do myślenia.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz