Tytuł: Szamanka od umarlaków
Autor: Martyna Raduchowska
Wydawnictwo: Uroboros
Forma lektury: papierowa
Nie zawsze rodzimy się w rodzinie jakiej pragniemy. Po prostu ktoś z góry wybiera nam los życia i mamy przez niego przejść. Z jakim skutkiem to zrobisz sam zdecydujesz podczas swoich wyborów.
"Szamanka od umarlaków", którą posiadam jest drugim wydaniem jakie wyszło, wcześniej książki wyszły z wydawnictwa "Fabryka Słów", czego szczerze mówiąc nie wiedziałem, ale jak widać nie ma znaczenia, bo mam swoją wersję z innej grupy wydawniczej. Przed zakupem książki zafascynowała mnie okładka, na której prezentuje się kobieta w pękniętym zwierciadle. Dziewczyna wygląda niczym z horroru, aczkolwiek przykuwa uwagę przechodzącej obok osoby.
Ida jest 19-letnią nastolatką, która urodziła się w rodzinie czarodziej, która była bardzo ceniona w świecie magów, niestety dziewczyna nie odziedziczyła zdolności po rodzicach z czego byli zawiedzeni. Dziewczyna pragnęła prowadzić normalne życie nastolatki i wyjechać na studia.
Rodzice postanowili wysłać ją do ciotki, która miała być ostatnią deską ratunku dla ich córki.
Idzie udało się jednak namówić kierowce, aby zawiózł ją na autobus do Wrocławia, dzięki czemu mogła trafić na wymarzone studia.
Brzeźńska nie miała jednak dar widzenia zmarłych, który był bardziej przekleństwem niż darem.
Ciotka nauczyła ją jak swój talent przed duchami, z czasem jednak młoda medium odesłała ciotkę w zaświaty, a sama musiała zmierzyć się ze swoim zadaniem koszmarem, który zmieni jej życie, a wszystko przez pecha, który miał Idę.
Książka jest raczej przeciętna, nie spodobała mi się. Gdyby ktoś mi powiedział, że nie czyta fantasy, bo nie ma w tym nic ciekawego, to akurat przy tej lekturze bym się zgodził 90%. Czytam dużo fantasy, ale akurat niestety przy tej się nudziłem. Połowę przeczytałem 3 dni kolejną, teoretycznie ciekawszą męczyłem się czytając tydzień zajęło mi przeczytanie lekko ponad 350 stron co jest średnim wynikiem, mimo że teraz znowu mam mniej czasu, bo pracuję.
Bohaterka ciągle uważa, że ma pecha w życiu, ale szczerze to ona zachowuję się czasem naiwnie, nieodpowiedzialnie. Mogę zrozumieć, że chce być jak zwykła nastolatka, jednak gdy ma problem i ktoś chce pomóc, powinna posłuchać. Fabuła szczerze ruszyła 30 stron przed końcem zdecydowanie za późno, fakt w teorii zaczęła się wcześniej lecz dla mnie nic ona nie wnosiła i raczej zawiewało mi nudą. Zero kreatywnych opisów o samej bohaterce czy innych pojawiających się istot nie mamy wiele pojęcia. Po prostu pojawiają się i czasem znikają, a my nic o nich nie wiemy. Pierwszy raz spotykam się z tak płytką literaturą.
Niedługo jest premiera drugiej części ale nie wiem czy warto po nią sięgnąć. Z ciekawości pewnie to zrobię.
Ocena: 2/10
Czytałam drugi tom daaawno temu, ale mam wrażenie, że wypada lepiej od "Szamanki" - jednak to jest debiut. Dla mnie to generalnie jest takie guilty pleasure, choć wiem, że technicznie książka jest no... po prostu zła.
OdpowiedzUsuńPS Z tym Pechem to tak nie do końca, że Ida wciąż uważa, że go ma xD
może masz rację, szczerze trochę chyba słabo poszło mi z Tą recenzją
UsuńJak dobrze, że nie tylko ja mam takie odczucia :o Ciągle widzę same pozytywy na temat tej książki i zaczęłam już myśleć, że to ze mną jest coś nie tak. Książkę zmęczyłam, podobnie jak Ty i w ogóle nie mam ochoty sięgać po drugi tom, choć podobno jest lepszy...
OdpowiedzUsuńhttps://biblioteczka-moniki.blogspot.com/