Tytuł: Kiry
Wydawnictwo: Novae Res
Forma lektury: papierowa
Jak naprawdę powstał świat? Kto przyłożył do tego rękę?
Świat jest i był! Pamięć ludzka go trzyma jedynie, aby nie upadł.
Bogowie nordyccy, słowiańscy i germańscy chcą dojść do porozumienia, aby o nich pamięć nigdy nie zginęła, jednak nie przemyśleli, że ich losy są powiązane z Adamem i Ewą, którzy również potrzebują pomocy Baby Jagi.
Książka była prezentem i miałem nadzieję, że będzie udanym prezentem, bo osoba bardzo postarała, aby sprawić mi radość. No i po okładce miałem nadzieję, jakąś świetną przygodę o wojownikach, jak świadczy okładka, ale no cóż, jak to mówią "nie oceniaj książki po okładce", no przy tej lekturze powiedzenie jak znalazł.
Fabuła to taki jeden wielki chaos, pełno bohaterów, pełno historii, które szczerze niewiele wnoszą do powieści. No niby bohaterowie spotykali się z różnym skutkiem, ale raczej nie było to ciekawe, a raczej bez pomysłu.
Okey był pomysł na powieść, za co mogę przyznać jakiś plus, bo naprawdę można z tego pomysłu stworzyć ciekawą lekturę, a pani autorka jakoś chyba napisała to na szybko, bez żadnych uwag z jej zespołu, który pomógł jej wydać książkę. Naprawdę, gdyby powieść miała więcej stron (ma 176), to pewnie bym ją odstawił i nie kończył jej, bo była tak bardzo słaba. Bonusem w historii są ilustracje, które są trochę w stylu karykatur, ale mają swój magiczny urok, za co też mogę przyznać plus, ale na tym niestety kończy się pozytywna strona lektury.
Ogólnie nie polecam powieści, chyba, że ktoś szuka inspiracji literackiej, to może tutaj znaleźć fajne motywy, które by można wykorzystać do osobnej powieści, ale uprzedzam, znaleźć inspirację, a nie plagiatować, bo jest to nielegalne i nie popieram takich zachowań, bo ktoś musiał się napracować nad własną pracą, za którą dostał pieniądze. Powieść była gniotem, o którym pewnie szybko zapomnę.
Ocena 3/10
Brak komentarzy
Prześlij komentarz