niedziela, 6 czerwca 2021

Recenzja #76: Richelle Mead - Złota Lilia

Autor: Richelle Mead
Tytuł: Złota Lilia
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia 
Forma lektury: E-book, papierowa


Świat jest pełen zła, ale czy zawsze potrafimy dobrze ocenić co dla nas jest złem? Może to czego nas uczyli jest tylko chorym błędem?
A co jeśli w źle jest więcej dobra?




Sydney Sage została główną alchemiczką na terenie Palm Springs po tym, jak Keith został wysłany do ośrodka reedukacji po tym jak się "bratał" z wampirami i sprzedawał ich krew. Dziewczyna poznała dzięki Treyowi chłopaka o imieniu Brayden, z którym zaczeli tworzyć parę. Dymitr Bielikov wraz Sonią Karp pracowali nad działaniem ducha, a pomagał im w tym Adrian. 


Książka jest świetna. Powoli akcja w swoim tempie się rozwija, mógłbym określić to jako stawianie kroków po schodach na szczyt wieżowca, z którego dostajemy piękny widok jako nagrodę. Lekturę czyta się czując stopniując większe napięcie, które trwa z czytelnikiem do ostatniej strony powieści, bo nawet po szczytowym momencie historii, autorka już buduje napięcie przed trzecią częścią przygód Sydney. 
Z minusów w tej części jest zrobienie "ślepej" bohaterki na uczucia. Często autorka wspomina, że w życiu towarzyskim nie ma obycia Sydney, ale zauważa uczucia Eddiego, Jill, Angeliny (mam nadzieję, że dobrze odmieniłem imię, jeśli nie to przepraszam), ale nie zauważa co czuje Adrian w jej obecności. Związek z Braydenem raczej był dla niej nauką, która nie zdała egzaminu, no ale się starała.
Pojawienie się nowych bohaterów utworzyło tak naprawdę utworzyło wątek eksperymentów nad żywiołem ducha, ale zarazem poznanie odłamu alchemików czyli wojowników słońca, którzy chcieli się pozbyć strzyg i morojów ze świata ludzi. 
Lektura jest miła i czyta się ją raczej ekspresowo, bo czytanie zajęło mi tydzień, a tak naprawdę nie miałem więcej czasu, aby skończyć szybciej powieść. Za każdym razem z bólem odchodziłem od czytania, ale gdy tylko miałem czas chętnie sięgałem po tą pozycję. Po prostu, mimo że czytałem drugi raz lekturę, sporo rzeczy z niej nie pamiętałem chociaż, niektóre wydarzenia dość dobrze kojarzyłem. Czytając ponownie interesowała mnie głównie relacja Sydney z Adrianem i jak sobie poradzi ze swoją gromadką, którą musi się zajmować. W porównaniu do poprzedniej części w szkole nie ma, aż takich problemów, jak na początku ich przybycia. Jedynym incydentem jest wybryk Angelin na spotkaniu edukacyjnym oraz jej ubiór, ale poza tym nic nadzwyczajnego nie miało miejsca.
Chciałbym znaleźć jeszcze inne minusy, ale w sumie nie potrafię. Książka jest kompletna, fabuła jest spójna, bohaterowie są odwzorowani z rzeczywistością (czyli nikt nie jest jakiś nadzwyczajny, po prostu są jak młodzież, którą znamy z realiów). Złoczyńcy są też ludzcy i autorka nie bała pokazać, że i oni mogą popełniać błędy co też ma u mnie plusa! 

Ogólnie książka jest dla mnie na mega plus i chętnie polecam serię "Kroniki krwi", bo z każdą częścią jest to lepsza seria! 

Ocena: 8/10

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

© Halucynowaa | WS | X X X